W tumanach kurzu przy wtorze drzew
Brunatne ciala unosza sie
Leciutka mgielka drga wokol nich
Chcialbym ja dotknac lecz brak mi sil
Sa bardzo blisko tuz obok mnie
Czuje jak w sloncu plonie mi siersc
Kosmate lapy spuszczaja w dol
I slysze tylko cichutki mruk
ref. La lalala lala lala
La lalala lala lala
La lalala lala lala
La lalala lala lala
Sploszone nagle znikaja gdzies
I pryska szybko brunatny sen
Zylasta reka uderza mnie
Tak budzi ojciec gdy dlugo spie
Jest bardzo wsciekly i glosno klnie
Jego druzyna przegrala mecz
Potezne rece opuszcza w dol
I slysze znowu znajomy mruk
ref. La lalala lala lala
La lalala lala lala
La lalala lala lala
La lalala lala lala