Patrze na swiat z nawyku
Wiec to nie od narkotykow
Mam czerwone oczy doswiadczalnych krolikow
Wstalem wlasnie od stolu
Wiec to nie z mozolu
Mam zacisniete wargi zglodnialych Mongolow
Slucham nie slow lecz dzwiekow
Wiec nie z mysli fermentu
Mam odstajace uszy naiwnych konfidentow
Wszedzie wesze bandytow
Wiec nie dla kolorytu
Mam typowy cien nosa skrzywdzonych Semitow
Widze ksztalt rzeczy w ich sensie istotnym
I to mnie czyni wielkim oraz jednokrotnym
W odroznieniu od was ktorzy Panstwo wybacza
Jestescie wierszem idioty odbitym na powielaczu
Dosyc sztywna mam szyje
I dlatego wciaz zyje
Ze polityka dla mnie to w krysztale pomyje
Umysl mam twardy jak lokcie
Wiec mnie za to nie kopcie
Ze rewolucja dla mnie to czerwone paznokcie
Wrazliwym jest jak membrana
Zatem w wieczor iz rana
Trzese sie jak sledziona z wegorza wyrwana
Zaglady swiata sie boje
Wiec dla poprawy nastroju
Wrzeszcze jak dziecko w ciemnym zamkniete pokoju
Ja bardziej niz wy jeszcze krztusze sie i dusze
Ja czesciej niz wy jeszcze zyc nie chce a musze
Ale tknac sie nikomu nie dam i dlatego
Gdy trzeba bedzie sam odbiore swiatu Witkacego
| 1 | Pan Kmicic |
| 2 | Dzieci Hioba |
| 3 | Cromwell |
| 4 | Samosierra |
| 5 | O Zachowaniu Przy Stole |
| 6 | Aleksander Wat |
| 7 | Ambasadorowie |
| 8 | Krajobraz Po Uczcie |
| 9 | Mur |
| 10 | Sara |