Dawni fornale majatku, przywiazani do niego
Bardziej niz kaze rozsadek, glod miejscowe prawo -
Raby tej ziemi, wygnani z niej wlasnie dlatego -
Zwracam sie do was - dworski pisarczyk i pachol,
Na tyle tu niewazny by grac odwaznego.
Do czworakow przywykli jak do pieknych domow
Ci, co przyszli na wasze, jeszcze cieple, miejsca.
Pijac kloca sie, klocac - nie ufaja nikomu.
W nocy gardla pelne piekacego szczescia:
Narzekac, nienawidzic, klac na ekonomow.
Ten zywy nawoz co rano idzie w ziemie czarna,
Wzdluz dlugich bruzd ospala nadzorcow robota.
Gnije zgoda, panoszy sie mowa wulgarna,
Ziemia ciagle rodzi dla obcego zlota,
Pot na niskich czolach oblicza sie w ziarnach.
Dwor stoi jak stal - siedlisko wrobli i kukulek.
(Chociaz plotka i wrozba przyszlosc jakas tu stwarza)
W zmatowialych salonach, gdzie sie niegdys snuly
Karmione pamiecia duchy przodkow gospodarza,
Ciagle w modzie kolumny i obce statuy!
Zwykle slowa wyszly juz z uzycia.
Wielkimi porozumiec nie mozna sie wcale.
Co raz ktos zawola o winnych wykrycie,
Pan reka pokazuje mu graniczne pale,
Za ktorymi znikliscie wy - wygnani w przezycie.
Widze was nieraz, kiedy twarz ukryje w dloniach.
Macie przynajmniej wasze chlubne ponizenie,
Gdy, wygnanym, luk Ziemi ojczyzne przeslonil
Ciagle taka sama w waszym zapatrzeniu.
Stoicie w oddali na wysokich koniach.
1 | Pan Kmicic |
2 | Dzieci Hioba |
3 | Cromwell |
4 | Samosierra |
5 | O Zachowaniu Przy Stole |
6 | Aleksander Wat |
7 | Ambasadorowie |
8 | Krajobraz Po Uczcie |
9 | Mur |
10 | Sara |