Wrzask w niebo uderza wysokie
I z trzaskiem krzyzuja sie kije.
Pod zmierzchu zlocistym oblokiem
Co sil w grzbietach swoj swego bije
Pijany wolnosci wyrokiem.
Ugrzezli na dobre w Ojczyznie
Jak krzywe wrosnieci w nia drzewa.
I zaden sie z nich nie wysliznie
Odbiciu swych wstydow i zniewag
Co cialem oblekly sie bliznim.
Wytlukli do cna zyzne mysli
I swiatlo sie od nich oddala;
Wiec w krzyk - trzeciorzedni statysci -
Ze wscieklosc w nich wielkosc wyzwala,
Nienawisc z malosci oczysci.
Oblaza liszajem godnosci
Ich twarze od wrzasku skarlale.
Potezni sie czuja i wzniosli
Rachujac korzysci i kosci
Bezwzglednym klekotem palek.
Procz plucia i stania w rozkroku
O niczym nie maja pojecia;
Lecz mimo to wierza gleboko,
Ze czeka ich cud Wniebowziecia...
Gdy tylko zatluka sie w mroku.
1 | Pan Kmicic |
2 | Dzieci Hioba |
3 | Cromwell |
4 | Samosierra |
5 | O Zachowaniu Przy Stole |
6 | Aleksander Wat |
7 | Ambasadorowie |
8 | Krajobraz Po Uczcie |
9 | Mur |
10 | Sara |