My starzy ludzie w autobusie
Nie powinnismy jezdzic nim
Lecz nie wybiera ten kto musi,
Kto wybrac nie ma w czym
Miejsca juz dawno sa zajete
Zostalo tyle zeby stac
I czekac az w uliczki krete
Autobus zacznie gnac
Dokola obce plecy tkwia
I wszyscy patrza gdzies nad nami
Podczas gdy nasze rece drza
Wciaz sie mijajac z uchwytami!
Szarpnal! Tracimy rownowage
Wspieramy sie na byle kim
Kto cofa sie jak przed zniewaga
I patrzy wzrokiem zlym
A my przeprosic przybrac pozy
Juz nie jestesmy w stanie bo
Zrenice nasze pelne grozy
W kierowce wbite sa
Kierowca o nas ani dba
Wpatrzony w drogi swojej znaki
To przyhamuje to znow gna
Na swym fotelu tkwiac okrakiem
A nam dostepu brak do okien
A nam dostepu brak do drzwi
A kazdy staje do nas bokiem
I w duchu z niedolestwa drwi
I na wlasciwym wyjsc przystanku
Nigdy nie bylo dane nam
W panice lgnac do drzwi bez klamki
Patrzymy - to nie tam!
Ze skarga do kierowcy znow
Az ktos nie przerwie narzekania
Napis wskazujac nam bez slow
Ze z Nim rozmawiac sie zabrania!
Lub pasazerow chor nas zdlawi
I dobrotliwie skarci nas
Dwie mozliwosci nam zostawi
Petle - lub do zajezdni zjazd!
1 | Pan Kmicic |
2 | Dzieci Hioba |
3 | Cromwell |
4 | Samosierra |
5 | O Zachowaniu Przy Stole |
6 | Aleksander Wat |
7 | Ambasadorowie |
8 | Krajobraz Po Uczcie |
9 | Mur |
10 | Sara |