Spojrz na ten asfaltowy pazur co topi niebo z celofanu!
Huczacy lej sprezonych gazow wytryska z niewidocznych kranow!
Plonacy tiul falami dwiema niknac odslania Czerni odlew
A tam jest Otchlan w ktorej nie ma miejsca na jeden ludzki oddech...
Komorkom tkankom plastrom miodu zylkom na lisciu pajeczynom
Wszystkim strukturom krysztalowym w sposob ten sam i zyc i ginac!
Kazde poczuje unerwienie ten bol na wskros dusznosci atak
Gdy sie rozlazi cialo ziemi pod czarnym palcem antyswiata!
Za ta zaslona ktora plonie
Uparcie zylismy Owady
Wierzace w trajektorie komet
W siebie w pomyslne gwiazd uklady
Teraz ten paluch nas rozdusi
Jak wszy schwytane w swiatla smudze
I gwiazd posypia sie okruchy
By schnac na proch w tej centryfudze
W tym wirze my juz proch znikomy skorupki krabow planet jajek
Ziemia porosla w nocny plomyk jaki przewaznie prochno daje
Krazymy w osypisku gwiazd
Dwa niewidoczne ziarnka soli
I ginie swiat
A nas a nas
Tych kilka malych miejsc
Wciaz boli
1 | Pan Kmicic |
2 | Dzieci Hioba |
3 | Cromwell |
4 | Samosierra |
5 | O Zachowaniu Przy Stole |
6 | Aleksander Wat |
7 | Ambasadorowie |
8 | Krajobraz Po Uczcie |
9 | Mur |
10 | Sara |