Widze normalny kraj -
Brzozy, cerkiew, rzeka
Nad rzeka olchowy gaj,
Dar Boga dla czlowieka.
Wiatrem wedruje dzwon
Zrodzony w gliny grudzie
I oto ze wszystkich stron
Ida normalni ludzie.
Mowia to, co mowili
Nikt ich za to nie gani.
Mysla to, co mysleli
Nikt nie mysli za nich.
I widze jedno z miast
W jego mrowczej strukturze,
W otwartym oknie blask
I drzwi otwarte w murze.
Za drzwiami pokoj, stol,
Na scianach starzy mistrzowie,
Za stolem - jakbym czul -
Siedzi normalny czlowiek.
I mowi to, co mowil
Wcale nie boi sie tego.
I mysli to, co myslal
I nie ma w tym nic zlego.
I widze droge w kres
Za kolo horyzontu,
Nie dziwiac sie, ze tak jest
Jak powinno byc od poczatku.
Wiec chwyta mnie jeden - z Nich
I w oczy drwiaco patrzy:
- Obudz sie no, te - psych!
I daje mi zastrzyk.
Potem, normalna rzecz,
Do lozka mnie przywiaze.
Chcialbym znow zasnac, lecz
Za snem - juz nie nadaze.
| 1 | Pan Kmicic |
| 2 | Dzieci Hioba |
| 3 | Cromwell |
| 4 | Samosierra |
| 5 | O Zachowaniu Przy Stole |
| 6 | Aleksander Wat |
| 7 | Ambasadorowie |
| 8 | Krajobraz Po Uczcie |
| 9 | Mur |
| 10 | Sara |