Matko skrzydlatych Milosci,
Szafarko trosk i radosci,
Wsiadz na swoj woz uzlocony,
Bialym labeciom zwierzony!
Pusc sie z nieba w snadnym biegu.
A staw sie na wislnym brzegu,
Gdzie ku twej cci oltarz nowy
Stawie swa reka darnowy.
Nie dam ci krwawej ofiary,
Bo co maja srogie dary
U boginiej dobrotliwej
Czynic i swiatu zyczliwej?
Ale dam kadzidlo wonne,
Ktore nam kraje postronne
Posylaja; dam i sliczne
Ziola w swych barwach rozliczne.
Masz fijolki, masz lelija.
Masz majeran i szalwija,
Masz wdzieczny swoj kwiat rozany,
To bialy, a to rumiany.
Tym cie blagam, o krolowa
Bogatego Cypru, owa
Abo rozne serca zgodzisz,
Abo i mnie wyswobodzisz.
Ale raczej nas oboje
Wzow pod zlote jarzmo swoje;
W ktorym niechaj ci sluzywa,
Poki ja i ona zywa.
Przyzwol, o matko Milosci,
Szafarko trosk i radosci!
Tak po swiecie niechaj wszedzie
Twoja wladza wieczna bedzie!
1 | Gdziekolwiek |
2 | Ojczyzna |
3 | Kantata |
4 | W Pochodzie Dni I Nocy |
5 | Droga Za Widnokres |
6 | Nie Wiem O Trawie |
7 | Dziecinstwo Moje |
8 | Pod Ubogie Niebo |
9 | Cisza Oddechu Trawy |
10 | Na Skale Czarnej |