Taka cisza w ogrodzie, ze sie jej nie oprze
Zaden szelest, co chetnie taje w niej i ginie.
Czerwieniata wiewiorka skacze po sosninie,
Zolty motyl sie chwieje na zlotawym koprze.
Z wlasnej woli, ze spiewnym u celu loskotem
Z jabloni na murawe spada jablko biale,
Lamiac w drodze kolejno galezie sprochniale,
Co w slad za nim - spoznione - opadaja potem.
Chwytasz owoc, zanurzasz w nim zeby na zwiady
I podajesz mym ustom z milosnym pospiechem,
A ja gryze i chlone twoich zebow slady,
Zebow, ktore niezwlocznie odslaniasz ze smiechem
1 | Dni, Ktorych Nie Znamy |
2 | Gdziekolwiek |
3 | Ojczyzna |
4 | Kantata |
5 | W Pochodzie Dni I Nocy |
6 | Droga Za Widnokres |
7 | Nie Wiem O Trawie |
8 | Dziecinstwo Moje |
9 | Pod Ubogie Niebo |
10 | Cisza Oddechu Trawy |